Lejra powoli otworzyła oczy
i zorientowała się, że nie była w swoim domu. Podniosła się i
rozejrzała po pokoju. Wyposażony był w łóżko, na którym
siedziała, duże okno, które było przejściem na balkon oraz komodę
stojącą obok okna. Naprzeciwko niej stała rozsuwana
szafa na ubrania, gdzie na jednym ze skrzydeł znajdowało się
lustro. W pomieszczeniu mieściły się także dwoje drzwi. Zaciekawiona, delikatnie uchyliła jedne z nich i weszła do
łazienki. Oprócz umywalki i toalety stał tam prysznic,
wanna a także toaletka. Wszystko było oświetlane przez okno,
umieszczone bezpośrednio przy suficie. Po zapoznaniu się z wnętrzem, wróciła do poprzedniego pokoju. Wyszła na balkon. Powiew rannego wiatru nieco
ją orzeźwił, ale również oziębił. Odwróciła się, a jej oczy
skierowały się na ciemny stolik w pokoju. Leżała na nim złożona
kartka i półmisek. Zaintrygowana podeszła do niego, odwinęła kartkę i przeczytała
jej treść.
Nie wiem, co
się wczoraj stało. Usłyszałam jedynie twój krzyk, a gdy przyszłam,
byłaś nieprzytomna. Przyniosłam cię do pokoju. Gdy się obudzisz,
włóż przygotowane na dzisiejszą okazję ciuchy, które znajdziesz
w szafie i przyjdź do mnie.
PS. Nie wiedziałam, jakie lubisz cukierki, więc przyniosłam ci kilka rodzajów.
PS. Nie wiedziałam, jakie lubisz cukierki, więc przyniosłam ci kilka rodzajów.
Ena
Spojrzała na półmisek
z kilkoma rodzajami cukierków, ale ich nie ruszyła. Przemieściła się do obiektu, wspomnianego w liście i rozsunęła jego skrzydła. Na samym widoku wisiał
ciuch, który wyciągnęła i przewiesiła przez krzesło. Była to
niebiesko-biała sukienka, średniej długości, przy czym posiadała
pełno białych kokard, które dodawały jej uroku. Na jej twarzy
pojawił się grymas na myśl o jej ubraniu. Wodziła wzrokiem po innych ubraniach w szafie.
— ,,Chwila! Gdzie są
moje ciuchy? Zamierzają wybierać mi rzeczy, jakie będę miała
nosić?!'' — pomyślała.
Zniesmaczona wzięła z
dolnej półki eleganckie, białe buty, po czym zamknęła szafę. Po zmianie odzieży, ułożyła swoje wcześniejsze ubrania w kostkę i
przejrzała się w lustrze. Była negatywnie nastawiona, ale gdy
zobaczyła swoje odbicie, zaniemówiła z zachwytu. Oglądała się
tak przez chwilę i postanowiła wyjść. Chwyciła za klamkę i
uświadomiła sobie, co ją czekało za drzwiami. Zastanawiała się,
czy pionki wciąż pilnowały jej pokoju. Przed oczami widziała
skoczka i lekko się zawahała. Gdy zebrała się w sobie, równie
szybko otworzyła i zamknęła drzwi. Nie zwlekając, zaczęła biec
przed siebie. Niezmiennie stojące przed jej pokojem pionki,
obserwowały ją, dopóki nie zniknęła z pola widzenia. Po drodze
rozglądała się na boki, ale nic nie wzbudzało jej obaw.
Zadowolona, bezpiecznie przebiegła zakręt i znalazła się pod
drzwiami kobiety. Zastukała do drzwi, jednocześnie odzyskując
płuca, które niemalże straciła podczas tego biegu.
— Coś się stało? —
zapytała, widząc zdyszaną dziewczynę.
Lejra pokiwała
przecząco głową. Ena zamknęła za sobą drzwi.
— Dobrze się czujesz?
Co właściwie wczoraj zaszło?
Nastolatka miała
dylemat. Zastanawiała się, czy powiedzieć o wczorajszym zajściu. Była skłonna opowiedzieć jej o tym, jednak szalę przechyliło milczenie dzień wcześniej Eny.
— Sama chciałabym
wiedzieć, niewiele pamiętam. — Skłamała.
— Rozumiem... — Spojrzała na nią podejrzliwie, a zaraz po tym zmieniła temat. —
Pięknie wyglądasz w tej sukience. Wiesz, że należała do twojej
babci? — Zaczęły schodzić po schodach.
— ,,Mojej babci? Umarła
młodo, ale ta sukienka nie wygląda staro.'' — pomyślała.
— Więc... — zaczęła,
nie uzyskując odpowiedzi. — Smakowały ci cukierki?
— Nie miałam na nie
ochoty.
— Och... Szkoda...
— Mam do ciebie
pytanie. Jak mam właściwie się do
ciebie zwracać? Tym imieniem, które napisałaś mi na kartce, czy
preferujesz coś innego?
— Panienko, możesz
mówić mi po imieniu, nie mam nic przeciwko.
— W takim wypadku, do
mnie też mów po prostu Lejra. Nie chcę słyszeć żadnych
panienek.
— Przyjęłam. — Uśmiechnęła się.
Gdy znalazły się
naprzeciwko frontowych drzwi, nastolatka zobaczyła kolejne dwa
pionki. Łącznie z nimi naliczyła osiem identycznych kopii. Stały naprzeciwko siebie w ten sam sposób, gdy umożliwiły przejście do sali konferencyjnej. Ena otworzyła drzwi i wyszła z budynku. Za nią znalazła się Lejra, która nie miała ochoty zostać
dłużej w tym miejscu.
— Zapomniałam wziąć
jednej rzeczy z pokoju — powiedziała spanikowana kobieta, chwytając się za szyję. — Poczekaj tu chwilę, zaraz pójdziemy do
auta.
— Jest przed domem?
— Tak — odparła
zdziwiona. — Nie oddalaj się stąd do mojego powrotu.
— W takim razie pójdę do niego i tam poczekam.
— Skoro tak wolisz, objaśnię ci jak wyjść z labiryntu. — Zauważyła, że dziewczyna nie zważając na jej słowa, zaczęła iść. — Hej! Słuchasz mnie?! Nie znasz drogi, więc jak zamierzasz sama wyjść z niego?
— W takim razie pójdę do niego i tam poczekam.
— Skoro tak wolisz, objaśnię ci jak wyjść z labiryntu. — Zauważyła, że dziewczyna nie zważając na jej słowa, zaczęła iść. — Hej! Słuchasz mnie?! Nie znasz drogi, więc jak zamierzasz sama wyjść z niego?
— Jak to nie znam?
Wczoraj tędy szłyśmy, więc mapę mam w głowie.
— Po pierwszym razie?
Jesteś niesamowita, jak na zwykłego człowieka. — Zdziwiła się i
weszła do środka.
— ,,Jak na zwykłego
człowieka? Czyli będąc magiem, uważa się za lepszą?
Bezczelna!'' — Wkurzyła się.
Dzięki dobrej orientacji w terenie wyszła bezbłędnie naprzeciwko
posesji. Zobaczyła limuzynę z przyciemnianymi oknami. Wcześniej
niechętnie korzystała z dóbr własnego nazwiska, ale zdając sobie
sprawę, że jej sytuacja uległa całkowitej zmianie, jedynie westchnęła. Postanowiła poczekać na
towarzyszkę, zanim wsiądzie do środka.
— Więc to ty jesteś
Lejra? — odezwała się kobieta, którą dopiero teraz zauważyła.
— Tak.
Przyjrzała się
mówczyni. Miała piękne, długie, czerwone włosy i błękitne
oczy. Jej cera była zadbana, a makijaż idealnie dopasowany.
Wyglądała na dziesięć lat starszą od niej. Ubrana w schludną,
białą koszulę, czarne spodnie oraz marynarkę, ponownie zabrała
głos.
— Mój mistrz... — Zrobiła chwilę pauzy. — Pani dziadek opowiadał mi trochę o tobie. Proszę wsiąść
do środka.
— Chwila moment!
Potrafię sama otworzyć drzwi, więc nie musisz tego robić. Poza
tym czekam tu na Enę. Nigdzie się na razie nie wybieram. Poza tym nie lubię formalnych zwrotów, mów mi
po imieniu — odpowiedziała.
— Jak sobie życzysz,
ale to nie zmienia faktu, że moim obowiązkiem jest otworzenie tobie
drzwi. Poczekam z tobą. — Wydawała się znudzona tym wszystkim.
Stojąc w milczeniu,
ukradkiem przyglądała się nowo poznanej osobie. Widząc jej twarz,
która nie okazywała żadnych emocji, zrezygnowała z zadania jej
jakiegokolwiek pytania. Czas mijał, a niezręczna cisza wciąż trwała. Po paru minutach słychać było zbliżające się kroki. Oderwała
się od muru posesji, o który się podpierała i skierowała głowę w stronę wyczekiwanej osoby.
— Widzę, że się
zapoznałyście — powiedziała Ena. — To nawet ułatwi sprawę, ponieważ niestety nie będę mogła ci towarzyszyć. Pewne sprawy się skomplikowały i zmuszona jestem zostać. — Uśmiechnęła się. — Dlatego Lejro proszę, wejdź do samochodu.
Dziewczyna miała inne
odczucie. Nie czuła, aby w jakikolwiek sposób zapoznała się z stojącą obok niej kobietą. Gdy otworzyła jej drzwi od limuzyny, spojrzała na nią
i nie znając jej imienia, jedynie podziękowała. Zamiast podziwiać bogate wnętrze pojazdu, doznała szoku, widząc siedzącą w niej postać.
— Witaj moja droga
wnuczko. Doprawdy pięknie wyglądasz w tej sukience — odezwał się
starzec zaraz po tym, jak zamknięto drzwi.
— Cóż można tak
powiedzieć... — Nastała chwila ciszy. — Gdzie my właściwie
jedziemy?
— Jesteś dość
niecierpliwa. — Zaśmiał się. — Do miejsca, w którym odbędziesz
swoją pierwszą lekcję. — Widząc jej zdenerwowanie,
kontynuował. — Zabieram Cię, jako moją prawą rękę w odwiedziny
jednej z magicznych rodzin. Zapamiętaj to sobie, że dobre stosunki
z innymi, nawet jeśli działają ci na nerwy, potrafią przynieść korzyści. Zwłaszcza w ciężkich chwilach dla rodziny. Dzisiejsze
spotkanie ma mieć charakter rekreacyjny, więc bądź miła dla nich
niezależnie od wszystkiego. — Spojrzał nieprzyjemnie, a dziewczyna
jedynie pokiwała głową.
Jadąc w ciszy, Lejra
przyglądała się krewnemu. Zastanawiała się, o czym myślał,
jakie było jego stanowisko wobec wielu nurtujących ją tematów a przede
wszystkim, w jaki sposób zerwał współpracę z siostrą. Bak jakiejkolwiek więzi emocjonalnej pomiędzy nimi, sprawiał, że czuła dyskomfort, siedząc obok niego. Niewiele o nim wiedziała. Jedyną rzeczą, którą pamiętała z opowiadań rodziców, to fakt, że
był zbyt zapracowany, aby częściej organizować spotkania rodzinne. W
myślach podważała słowa swojego taty, który twierdził, że Sagon często o nią wypytywał i wykazywał duże zainteresowanie
jej życiem.
Po niespełna godzinie dotarli na miejsce. Wszyscy
witali się niczym najlepsi znajomi, choć Lejra od razu dostrzegła,
że zarówno dziadek jak nieznani jej magowie, sprawiali wrażenie
sztuczności. Po wymianie uścisków, zostali zaproszeni do środka, gdzie wspólnie zasiedli przy śniadaniu.
— Powiedz, jak się
nazywasz? — zapytała jedna z osób.
— Lejra... — wydukała
nieśmiało.
— Masz bardzo ładne
imię. Poza tym wydajesz się o wiele spokojniejsza od
pozostałych dwóch kandydatów. Ciężko było ich przegadać. — Mówca radośnie się roześmiał.
Spotkanie przebiegało
pomyślnie, dopóki gospodarz nie zadał jednego pytania.
— Więc Lejro, powiedz
mi. W czym jesteś dobra? — zapytał pogodnie.
— E... Nie wiem za
bardzo, o co panu chodzi...
— Nie bądź już taka
wstydliwa. Oczywiście, że chodzi mi o twoje zdolności magiczne.
— Nie wydusisz z niej
odpowiedzi — wtrącił się starzec. — Nie ma predyspozycji, ponieważ jest zwykłym człowiekiem.
— Słucham?! — Wybuchł gniewem. — Sagonie,
pozwoliłeś ludzkiej dziewczynie być spadkobierczynią?! Doskonale
wiesz, że kodeks maga zabrania wtrącania osób trzecich na to
stanowisko!
Gospodarz wysunął
rękę przed siebie. Z każdego palca wyleciało po jednym piorunie. Poleciały z dużą
prędkością w stronę dziadka nastolatki, ale rudowłosa kobieta stworzyła
czarną tarczę i magia zaklęcia zniknęła. W tym samym czasie
Sagon ze spokojem spoglądał na to wszystko i dopijał kawę.
— Mistrzu, nic ci nie
jest? — zapytała, a on jedynie pokiwał znacząco głową.
— Ty draniu! Ta
kobieta... Nie mów mi, że złamałeś również to prawo! — Kontynuował swoje zażalenia. — Odeślij
ją, dopóki możesz! Daję ci na to miesiąc, inaczej spotkamy
się przed sądem magów!
— To moja rodzina i ja
decyduję, kto do niej ma należeć. Powinieneś docenić moją
szczerość względem ciebie. — Spojrzał głęboko w oczy pana domu. — Widzę, że wciąż targają tobą silne emocje, dlatego lepiej, jeśli nasza wizyta skończy się w tym momencie. Dziękuję
za gościnę, ale czas nas goni. — Wszyscy goście wstali. — Na co
czekasz, ukłoń się. — Położył rękę na czuprynie wnuczki i
schylił jej głowę.
— Bardzo dziękuję za
gościnę — powiedziała.
W trójkę ubrali się
i czym prędzej opuścili dom. W międzyczasie było słychać dalsze
zarzuty gospodarza. Poddana Sagona otworzyła drzwi do
limuzyny i oboje weszli do środka. Wystraszonej Lejrze serce biło jak młotem. Nie tego się spodziewała po jej pierwszym w życiu kontakcie z magią, a jej użycie przez osobę z jej rezydencji, jedynie pogłębiło jej niepokój. Wiedziała, że czarny kolor niczego dobrego
nie zapowiadał. Zastanawiała się nad ewentualną mroczną naturą
kobiety i momentalnie przeszły ją dreszcze. Obserwowała swojego krewnego i doszła do wniosku, że niełatwo
będzie zrozumieć jego osobowość.
— Coś nie tak? — zapytał, rozbawiony całą sytuacją starzec.
— Dziadku, dlaczego
mówisz o dobrych stosunkach między rodzinami, po czym sam
doprowadzasz do kłótni? Czemu ten mężczyzna przeklął twoją
szoferkę?
— Szoferkę? Słyszałaś, jak zostałaś nazwana? — Zaśmiał się. — Ech, musisz
się jeszcze wiele nauczyć. Nie martw się tym, co przed chwilą zaszło. Mojemu
staremu znajomemu na starość poprzestawiało się w głowie. Nie
zepsułem atmosfery, tylko byłem szczery. Szczerość w niektórych
sytuacjach jest konieczna. Wybacz, ale tak samo jak jemu, mi również wiek nie służy. Chwilę się prześpię. — Zamknął oczy.
Patrząc na krajobraz
za oknem Lejra, myślała, w jak patowej sytuacji się znalazła.
Zaledwie dzień wcześniej spodziewała się zupełnie innego życia
jako osoba wtajemniczona w magię. Mimo wewnętrznego niepokoju
zrodziła się w niej cząstka ciekawości. Poczuła lekki bodziec do
działania, do poznania nieznanej jej dziedziny i lepszemu
zrozumieniu całej sytuacji. Tak jak poprzednio po niespełna
godzinie zajechali do rezydencji. Z chwilą zajechania, obudziła osobę obok. Wysiadając na zewnątrz, po raz drugi tego samego dnia ujrzała rodzimą rezydencję. Wcześniejsze wydarzenia jedynie nasiliły jej niechęć powrotu do tego miejsca. Wszyscy weszli do posiadłości. Szli zwartą grupą przed siebie. Nastolatka rozglądała się dookoła i obserwowała nieznaną jej część zamku. W pewnym momencie pan domu zatrzymał się. Wydawał się być zamyślony, przy czym delikatnie gładził swoją brodę.
— Dlaczego się zatrzymaliśmy? — zapytała.
— Przygotuj kwestionariusz A387, będzie mi teraz potrzebny. — Zignorował pytanie i zwrócił się ku kobiecie.
— Oczywiście mistrzu. — Ukłoniła się lekko i ruszyła w przeciwnym kierunku.
— Poczekaj tu, zaraz kogoś po ciebie przyśle. Tymczasem obowiązki pana domu mnie wzywają. — Kończąc tymi słowami, stuknął swoją laską i zniknął.
Zdezorientowana, osamotniona Lejra, stała w miejscu i rozglądała się za jakąkolwiek żywą osobą. Po kilku minutach zobaczyła Enę, która zabrała ją z tamtego miejsca. Poza rozważaniami nad wydarzeniami w rezydencji, myśli dziewczyny skupiały się także wokół bliższych dotychczas jej sercu sprawach.
— Dlaczego się zatrzymaliśmy? — zapytała.
— Przygotuj kwestionariusz A387, będzie mi teraz potrzebny. — Zignorował pytanie i zwrócił się ku kobiecie.
— Oczywiście mistrzu. — Ukłoniła się lekko i ruszyła w przeciwnym kierunku.
— Poczekaj tu, zaraz kogoś po ciebie przyśle. Tymczasem obowiązki pana domu mnie wzywają. — Kończąc tymi słowami, stuknął swoją laską i zniknął.
Zdezorientowana, osamotniona Lejra, stała w miejscu i rozglądała się za jakąkolwiek żywą osobą. Po kilku minutach zobaczyła Enę, która zabrała ją z tamtego miejsca. Poza rozważaniami nad wydarzeniami w rezydencji, myśli dziewczyny skupiały się także wokół bliższych dotychczas jej sercu sprawach.
—Eno, mam pytanie.
—Tak? Czy coś się
stało?
— Czy ja podczas uczenia się tutaj, będę mogła uczęszczać do mojej szkoły? Będę mogła zobaczyć swoich przyjaciół?
— Czy ja podczas uczenia się tutaj, będę mogła uczęszczać do mojej szkoły? Będę mogła zobaczyć swoich przyjaciół?
— Przykro mi...
— Och, rozumiem...— Spojrzała smutno. — Pozwól, że zadam jeszcze jedno pytanie. Co mam
teraz zrobić?
— Teraz? Gdybyś dysponowała magią, kazałabym ci się uczyć nowych zaklęć.
Masz czas wolny, ale jeśli chcesz koniecznie coś pożytecznego
zrobić, to idź do biblioteki. Poczytaj trochę więcej o magii,
dzięki temu odpowiesz sobie sama na dręczące Cię pytania.
— To nie taki zły pomysł. Gdzie się ona znajduje?
— Zaprowadzę cię. — Uśmiechnęła się i zaczęła prowadzić.
Gdy doszły na miejsce,
kobieta oznajmiła, że przyjdzie po nią w porze obiadowej. Lejra
pełna zapału weszła do biblioteki. Z początku była zdumiona
wielkością regałów i ogromem książek. Gdy ochłonęła, zaczęła
szukać działu o magii. Na dolnych półka nie mogła znaleźć
niczego interesującego, więc chwyciła drabinę i przystawiła ją
do regału. Wdrapała się na odpowiednią wysokość i zaczęła
ponowne poszukiwania. Gdy znalazła interesującą książkę, wyciągnęła rękę, aby ją chwycić, ale nie
mogła jej wysunąć. Sądząc, że wina leży w ścisłym
przyleganiu książek, użyła więcej siły, ale ona ani
drgnęła. Jej siłowanie przerwał głos, który usłyszała w znacznej odległości od siebie. Zdała
sobie sprawę, że poprzedniego dnia to on był źródłem jej nieszczęścia. Ta świadomość sprawiła, że sparaliżowało ją.
— Hmm... Więc
postanowiłaś poczytać coś o magii? Nic z tego, nie dysponujesz
żadną mocą. To zabezpieczenie jest w waszej rodzinie od pokoleń.
Bez użycia magii niepowołane osoby nie mogą ich sięgnąć.
Twoja niewiedza sprawia, że jesteś o wiele bardziej interesująca niż poprzednia dwójka.
Pozwól, że ja to załatwię.
Lejra poczuła podmuch powietrza, który stawał się coraz silniejszy. Nie była w stanie
utrzymać równowagi, wiatr zrzucił ją z drabiny i bezpiecznie
odstawił na ziemię. Światło słoneczne z okna rzucało cień
dziewczyny przed nią samą, ale również kogoś za jej plecami.
Przerażona patrzyła na niego. Kształtem nie
przypominał ani pionka szachowego, ani człowieka. Podniosła delikatnie wzrok do góry. Zauważyła, że
książka, którą chciała sięgnąć, dryfowała przed nią.
Wypełniona strachem, zebrała się w sobie i odwróciła się za
siebie.
— Witam ponownie Lejro — powiedziała figura skoczka. — Ładny dzisiaj mamy dzień. — Zachichotała. — Czy
coś się stało? Złą książkę wybrałem? — Wyglądał na
zadowolonego.
Zszokowana widokiem,
zaniemówiła.
— Gdzie jesteś? — Dziewczyna odwróciła się w stronę dochodzącego głosu Eny.
— Phi... Czas już na
mnie. Do następnego razu nowa dziedziczko.
Nastolatka spojrzała na podłogę, a cień skoczka zniknął. Książka upadła u jej stóp, a w sali rozszedł się towarzyszący temu huk.
Nastolatka spojrzała na podłogę, a cień skoczka zniknął. Książka upadła u jej stóp, a w sali rozszedł się towarzyszący temu huk.
— Jestem przy trzeciej
alejce! — Wykrzyknęła.
— W porządku, już
idę — odpowiedziała. — Przepraszam, zapomniałam o tym, że osoby,
które nie dysponują magią, nie są w stanie wziąć książek.
Pomogę Ci! — Zachodząc na miejsce, zdziwiła się. — Czyżby ktoś
ze służby ci pomógł?
— Cóż... Chyba można
tak to ująć...
— Najważniejsze, że
masz to, co chciałaś. Przy okazji, dziś zjesz obiad w swoim
pokoju. Twój dziadek ma za dużo na głowie, a pierwszy posiłek w
jadalni, chciał zjeść z tobą. Także... — Zrobiła krótką pauzę. — Kucharze wyrobili się szybciej z obiadem, więc twój posiłek jest już w pokoju — zanim Lejra odeszła, dodała. — Jeśli chcesz,
weź sobie kilka książek. Wieczorem przyjdę do ciebie i odniosę
je do biblioteki. Tylko nie możesz wziąć magicznych, nie wolno ich
wynosić z biblioteki.
— ,,Czyli mój wybór książek związanych z magią będzie kontrolowany przez
osoby, które pomogą mi je sięgnąć za każdym razem'' —
pomyślała.
— Więc jak
postanowiłaś?
— Skorzystam z oferty.
Chodziły między regałami. Kandydatka na następcę przyglądała się tytułom,
które wskazała Ena. Znała bardzo dobrze rozkład biblioteki, dlatego zaproponowanie i odszukanie poszczególnych pozycji literackich, nie stanowiło dla niej problemu. Długo szukały konkretnych książek, które zaciekawiłyby
dziewczynę.
— Chcesz książkę o
szachach? — spytała Ena.
— Bardzo je lubię. — W jej oczach pojawiły się iskierki. — Jeśli dobrze będę się sprawować, może dziadek pozwoli
mi pójść na tegoroczne zawody dla młodzieży. — Przyjrzała się półce poświęconej tej grze. — Dużo tu książek, których nie znam.
— Haha, widać, że
jesteście spokrewnieni. — Uśmiechnęła się.
Kobieta zaproponowała
swoją pomoc i wzięła połowę książek, które zostały wybrane.
Zaniesienie ich na górę, nie przysporzyło im żadnego problemu,
większość z nich nie była ciężka.
— Około dwudziestej
pierwszej połóż te, które chcesz oddać przed drzwiami.
Odniosę je.
—
Rozumiem, dziękuję.
Dalsza część dnia
minęła spokojnie. Przestrzegając rygorystycznych zasad, które
zabraniały użytkowania komórki czy telewizora w domu, czuła się
niczym odcięta od cywilizacji. Wzięła krzesło, które wystawiła
na balkon i będąc odrobinę bliżej natury, czytała przyniesioną
lekturę. Spojrzała na zadbane, pełne owoców drzewa i ptaki wijące
w ich koronach gniazda. Pod jednym z nich swoją drzemkę odbywał
jeż, wokół którego swój szlak miał łańcuszek mrówek.
Wracając wzrokiem do książki, zauważyła, że na jednej ze stron,
siedział biały motyl. Wystraszony nagłym ruchem, trzepotał
skrzydełkami i odleciał. Rozkoszowała się tym stanem błogości, dopóki się nie ściemniło.
Pod wieczór Ena
zapukała do drzwi i przyniosła jej kolację. Po odłożeniu książek
przed własnym pokojem, poszła do łazienki. Była zdumiona, że
miała wszystko przygotowane, począwszy od szczoteczki do zębów
aż do piżamy. Zażyła kąpieli, umyła zęby i przeczesała włosy.
Gdy wróciła do pokoju, zgasiła światło, dlatego jedynie blask
księżyca oświetlał pomieszczenie. Nie czując się komfortowo,
zapaliła małą lampkę, którą ustawiła na stoliku. Położyła
się na wielkim łóżku i wpatrywała się w jedyne źródło
światła. Z lekkim niepokojem, a zarazem ciekawością myślała o
tym, co ją spotka następnego dnia.
Ena jest przeurocza! I jaka kochana z tymi cukierkami (chociaż rozumiem niepewność głównej bohaterki). Sytuacja z biblioteki mnie zaintrygowała, czekam na kolejne akcje z (wrednym) skoczkiem ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spodobała się akcja z cukierkami. Jeśli chodzi o skoczka, to wszystko w swoim czasie. :D
Usuń